- 21 października 2022
- Posted by: andrzej.sztando
- Category: Wykłady na zagranicznych uniwersytetach
Podczas wykładów na Univerzita Jana Evangelisty Purkyně v Ústí nad Labem – UJEP, w Czechach, rozmawiałem ze studentami o tym jak niezależność finansowa samorządów lokalnych wpływa na to, jak rozwijają one swoje gminy. Z jednej strony, jeśli samorządy mają pieniądze na inwestycje głównie od władz państwowych w formie dotacji, nawet ogromnych, to mogą je wydać tylko na to, na co dostały. Wtedy to władze państwowe w rzeczywistości decydują, co w gminach się rozwija, a co nie. To, na co dotacji nie będzie, rozwijać się nie będzie. Co więcej, im bardziej i dłużej tak by było, tym szybciej samorządność zamieniłaby się w administrację, raczej bierną, czekającą głównie na odgórne pieniądze i wytyczne jak je wydać, słusznie przekonaną, że nie zarządza rozwojem. W efekcie kraj straciłby wiele oddolnych motorów rozwoju, a ludziom, firmom i środowisku żyłoby się gorzej. By tak się nie stało, w Polsce i innych zdecentralizowanych krajach, postuluje się zatem o więcej takich pieniędzy, które samorządy gmin wydają według własnej woli, zgodnie z własnymi pomysłami na rozwój. Postuluje wielu, w tym i ja.
Z drugiej jednak strony, czy wszystkie samorządy gmin są wystarczająco zdolne i gotowe na to, by stałe, duże, „nieznaczone” pieniądze, wydawać w satysfakcjonującym stopniu na inwestycje? Co więcej, na trafne inwestycje, które przyniosą w ogólnym, wieloletnim rozrachunku wystarczająco dobre efekty społeczne, gospodarcze oraz środowiskowe, i to nie tylko lokalne, ale i regionalne, czy krajowe? Większość pewnie tak, ale niestety nie wszystkie, o czym już dawno pisałem w artykule „Efemerydy, katedry na pustyni i balasty w zarządzaniu rozwojem lokalnym małych miast” https://cutt.ly/IB9Pkiw Może jednak granty są potrzebne i gdzieniegdzie poprawiają trafność gminnych inwestycji?
Gdzie jest zatem złoty środek między lokalnymi a państwowymi politykami rozwoju i jaki system finansowania gmin zapewniłby go? Jakie znaczenie dla jego osiągnięcia ma stałe kształcenie dziesiątek tysięcy członków władz samorządowych, których co parę lat zmieniamy w wyborach? Świetnie się o tym dyskutowało z owymi młodymi ludźmi!